,,Pierwsze koty za płoty” – tak podsumowali pilocki wyjazd egzaminacyjny doświadczeni piloci, którzy nas egzaminowali. Po drodze nie widziałam żadnego kota, ale jedno jest pewne – lepiej, żeby nikomu z nas taki zwierzak
w czarnym kolorze nie przebiegał drogi, bo choć przesądna nie jestem wolę na zimne dmuchać.
Zwiedzenia Opactwa Benedyktynów w Tyńcu,
którzy żyją według hasła: ,,módl się i pracuj”,
a w ramach pracy robią słynną naleweczkę.
Po prelekcji przy klasztorze Karmelitów,
gdzie milczenie naprawdę jest złotem.
Na szarym końcu przy wysiadaniu,
bo po cóż śpieszyć się na siarczysty mróz?
Gęsiego przemierzaliśmy zasypaną ścieżkę na lipowiecki zamek, aby poznać jego legendy, bo zakamarki ominęliśmy.
Zamiast odtajać w autokarze musiałyśmy trzymać zmarznięte noski w pilockich konspektach i bacznie śledzić przebieg trasy.
O mnie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz