O mnie

Moje zdjęcie
jestem jaka jestem;) kto zna ten wie;)

sobota, 24 lipca 2010

Na Szczycie Jasnogórskim, czyli pielgrzymkowo i ...


Nie samą modlitwą żyje człowiek, więc czas na obcowanie z parkową zielenią.

niedziela, 18 lipca 2010

,,A jo se z dziewcynom z krościeńskiej doliny …”

Na zboczach Pienin, Gorców i Beskidu Sądeckiego nie ma żadnego miasteczka nad rzeczką, ponieważ Krościenko straciło prawa miejskie. Sądzę, że mała to strata, bo tamtejsze górskie krajobrazy, malowniczy przełom Dunajca, żywy folklor, tradycyjne obrzędy i regionalne dania są w stanie wynagrodzić każdemu przybyszowi brak statusu miasta. Z pewnością nie jeden przybywający w te strony mężczyzna chciałby, aby spełniły się dla niego słowa góralskiej przyśpiewki: ,,Ej, z jednej strony Lubań,a z drugiej Pieniny, a jo se z dziewcynom z krościeńskiej doliny…”. Tym miłym akcentem dla panów, a mniej zachęcającym dla pań zachęcam do rzucania okiem nie tylko na Krościenko, ale także na jego mieszkanki…


W okolicach krościeńskiego ryneczku, gdzie są przepyszne oscypki, bryndze i bundze.




Z tej niedzickiej twierdzy według legendy brawurowo zbiegł pod osłoną nocy Janosik.




Niedzicka studnia, przy której panowie nie powinni
wykrzykiwać imion dziewczyn,gdy mają coś na sumieniu,
bo mogą już nigdy nie odwiedzić fryzjera.





Grzeczne dzieci doprawiały niegrzeczne rogi.




Nie ma nic milszego jak wyszczuplająca karykatura.




Widok z zamku w Niedzicy na Jezioro Czorsztyńskie powstałe dzięki zaporze, na którą wejście liczy
(o ile się nie pomyliłam) 308 schodków.





Z Pauliną i Agnieszką poznawałyśmy najbardziej tajemnicze zakątki ruin twierdzy w Czorsztynie.




Zjazd kolejką z Palenicy, gdzie bez krzyków
(o dziwo nie moich) się nie obeszło.





Flisacy spływający, którzy są niebywale odporni na upały.




Prawie moje dzieciaki nad brzegiem Dunacja, ale prawie robi ...

poniedziałek, 5 lipca 2010

Szybkim krokiem przez stolicę i jej okolice…


Zawrotne tempo spaceru po Warszawie,
ale nikt, ani siebie, ani butków nie pogubił.




Z moją główką wszystko w porządku,
tylko bawię się w berka.




Ciało niepedagogiczne, ale jak najbardziej wychowawcze.



Nic nie integruje tak jak rozmowa o filmach.



Okupujemy schody do Muzeum Fryderyka Chopina.



Zasłuchałam się w barwnych opowieściach o kolejnych kochankach pana Frycka.



Dziewczynom bez problemu kula hula,
choć niekoniecznie po właściwym torze.




Specjalne antypoślizgowe buciki,
które są obowiązkowe na kręgielni.




Park linowy w Powsinie – idealne miejsce
dla miłośników mocnych i mocniejszych wrażeń.