O mnie
piątek, 4 czerwca 2010
Nie tacy święci ,,Pielgrzymi”
Dramat ,,Pielgrzymi” w reżyserii Macieja Dejczera wbrew pozorom nie jest spektaklem, który moglibyśmy bez zastanowienia polecić swojej bardzo religijnej babci. Sztuka autorstwa Marka Pruchniewskiego powstała na podstawie opowieści jego przyjaciół mających okazję wziąć udział w pielgrzymce do sanktuariów Europy. Dramat obnaża zarówno słabości zwykłych katolików, jak też i samych duchownych. Warto więc uprzedzić babcię, że spektakl niekoniecznie jest przedstawieniem głęboko wierzących i z potrzeby duchowej pielgrzymujących Polaków.
Akcja sztuki rozpoczyna się przed kościołem parafialnym będącym miejscem zbiórki wiernych udających się na pielgrzymkę autokarową. Grupę pielgrzymów tworzą: małżeństwa, osoby wolnego stanu w różnym wieku, młoda para, która nakręca przebieg podróży kamerą oraz księża i obsługa autokaru składająca się z kierowcy, a także właściciela nie do końca sprawnego środka transportu.
W ,,Pielgrzymach” ukazany został metaforyczny obraz społeczeństwa polskiego, w którym ujawnia się bagaż doświadczeń z PRL – u, a także zwykły egoizm, obłuda, wścibstwo i plotkarstwo. Już na początku pielgrzymki okazuje się, że nie wszyscy uczestnicy udali się na nią z chęci pogłębiania wiary i własnej duchowości. Dla niektórych głównym celem jest możliwości taniego zwiedzenia Europy. Para młodych ludzi (Katarzyna Bujakiewicz i Dariusz Toczek) wybrała się na parafialny wyjazd ze względów ekonomicznych. Dziewczyna posunęła się do podstępu i nie poinformowała swojego chłopaka, że jadą na pielgrzymkę, ale zachęciła go udziałem w okazyjnej wycieczce nad Morze Śródziemne. Emerytowany major (Witold Dębicki), któremu towarzyszy biegająca za nim z pilnikiem do paznokci żona (Ewa Telega), wyjazd traktuje jako ofiarę za duszę tragicznie zmarłej córki. Janina Strzelista (Halina Wyrodek) podczas podróży wspiera działania księży, a po kryjomu koi smutki w alkoholu. Nie tylko ona jedna sięga po ten złoty środek na kłopoty i strapienia. W jej ślady dzielnie idzie major i kilku innych bohaterów. Rola stróża sumień przypadła Irenie Prawdziwej (Izabela Dąbrowska), która upomina wszystkich zachowujących się według niej niestosowanie. Sama uważa swoje zachowanie za stosowne i jako stara panna nieciesząca się zainteresowaniem mężczyzn, skupia się na czuwaniu nad tym, aby żaden z pielgrzymów nie zszedł na złą drogę. Z każdym dniem podróży wychodzą na jaw nowe fakty i okazuje się, że nawet przewodnicy duchowni pielgrzymki nie mają do końca czystych sumień. Ksiądz Jurek (Szymon Kuśmider) spotyka na wyjeździe swoją szkolną miłość. Uczestnicy pielgrzymki prezentują niemal pełen przekrój społeczeństwa polskiego, któremu wartości głoszone przez Kościół są niemal całkiem obce. Pielgrzymi z jednej strony chcą uchodzić za przykładnych katolików, a z drugiej okazują się zwykłymi ludźmi mającymi nie jeden grzech na sumieniu i ulegającymi różnym słabościom.
Sztuka wyreżyserowana przez Macieja Dejczera skupia się na przedstawieniu bohaterów i ich zachowań. Miejsca akcji odgrywa rolę nieistotnego tła. Wyjątkiem jest tutaj autokar, który pokazuje, że oszczędność Polaków nie zna granic i pan Jaskółka chce dowieźć uczestników na miejsce pojazdem nienadającym się na środek transportu, ale na złomowisko. Obsada aktorska również dodaje spektaklowi wartości, ponieważ kreacje stworzone przez aktorów z dużą dosadnością oddają charaktery bohaterów dramatu oraz wywołują nie tylko uśmiech na twarzy widza, lecz również zmuszają do refleksji.
Doskonałym podsumowaniem sztuki są słowa wypowiedziane pod koniec pielgrzymki przez ojca Jacka: ,, To jest nasza pielgrzymka. Tacy jesteśmy. Podzieleni, skłóceni, słabi. Pilnujący własnych interesów, spraw mniejszych i większych. Wszystko pod sztandarem Boga i prawdy.” Czy właśnie tacy jesteśmy? Na to pytanie każdy z oglądających musi odpowiedzieć sobie sam, a zadanie to z pewnością ułatwią mu bohaterowie sztuki, u których z łatwością możemy odnaleźć swoje własne cechy i zachowania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz