O mnie
niedziela, 26 września 2010
O zapomnianych zabytkach wsi regionu przeworskiego...
Bliskie spotkanie z kucykiem, którego oczywiście do zabytków nie zaliczę, ale dodam jako miły akcent;).
,,Dawna cerkiew greckokatolicka p.w. św. Mikołaja wzniesiona pod koniec XVIII wieku. Przyjmuje się, iż był to rok 1770 lub 1793 oraz, że obiekt został wzniesiony jako kościół rzymskokatolicki i jeszcze w XVIII wieku został adaptowany jako cerkiew. Remontowany w latach 1817, 1828, 1910, 1985. W 1945 roku ponownie zaadaptowany na kościół rzymskokatolicki pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli, obecnie nieużytkowany.”
Pomnik przed wejściem do wnętrza obecnie nieużytkowanego kościoła w Krzeczowicach.
Widok na dach dawnej krzeczowickiej cerkwi, na której obecnie są chrześcijańskie krzyże.
Informacja, z tablicy dla turystów – wersja w języku polskim: ,,Kościół parafialny p.w. Wszystkich Świętych wzniesiony w roku 1676. W trakcie gruntownego remont
w 1869 zlikwidowano obiegające kościół soboty i dostawiono obszerną kruchtę od zachodu. W 1999 roku na świątynię runął pomnikowy dąb. Całkowicie rozpadł się wówczas m.in. dach prezbiterium, runął fragment wschodniej ściany szczytowej zakrystii, a zrębowe ściany kościoła odchylone zostały od pionu o blisko jeden metr. Kościół został uratowany przed całkowitą zagładą dzięki natychmiastowej akcji zabezpieczającej, przeprowadzonej przez parafian. Gruntowane prace remontowe prowadzono jeszcze w 1999 roku.”
Na zdjęciu kościół nie sprawia wrażenia zbyt wielkiego, ale w zestawieniu z moją wielkością można sobie wyobrazić, że wcale nie jest taki niepozorny.
czwartek, 9 września 2010
Śladami Janosika i innych zbójników ...
W ,,Ułamku z podróży archeologicznej po Galicji odbytej w 1849 r.” autor tak opisuje malowniczą rzekę, która przepływa przez Krościenko:,, Dunajec szmaragdową wstęgą przecina dwie przeciwległe skały, na których jak trupy dwóch dumnych średniowiecznych wasali stoją ruiny dwóch zamków: Czorsztyn w Galicji i Niedzica(Dunavetz) na Spiżu. Widok z zamku Czorsztyna śmiało nieporównanym nazwać się godzi.” Z mojego pobytu w owych miejscach, który miał miejsce 161 lat później mogę potwierdzić, że opis nie stracił na aktualności, a żeby nie mieć co do tego żadnych wątpliwości radzę przekonać się na własne oczy.
Pierwszy kadrowy spacer do Szczawnicy,
na którym o mały włos nie dostalibyśmy w ,,prezencie” chłopca.
Na niedzickiej twierdzy, gdzie wbrew ostrzeżeniom nie straszy, choć straszny los może spotkać panów, którzy wykrzyczą imię swojej ukochanej przy zamkowej studni, a mają ,,coś” na sumieniu, ponieważ nazajutrz stracą włosy.
Kolejka krzesełkowa w Szczawnicy – po raz drugi zjazd z Palenicy i prawie nie czuję, że rymuję.
Z Gosią na najwyższym szczycie w Pieninach – Wysokiej(1050 m n.p.m.). Przy wejściu po deszczowym dniu kilka metrów sześciennych błota gratis dla każdego turysty.
Noga na nogę, czyli iść już nie mogę;).
Pomnik, którego celem jest przyciągnięcie wzroku panów przybywających do Szczawnicy.
Grupowe podejścia, czyli niezawodny sposób na ,,korek” na szlaku.
Z Patrycją pod reliktową sosną na Czerteziku.
Widok na Dunajec z Czertezika.
Przy źródełku ,,Maria”, gdzie mimo najszczerszych chęci
wajchy ruszyć nie umiałam, więc degustacja
wyśmienitej (siarczanowej!)wody przeszła koło nosa.
Z moim babińcem pod góralem na Kotońce.
Pierwszy kadrowy spacer do Szczawnicy,
na którym o mały włos nie dostalibyśmy w ,,prezencie” chłopca.
Na niedzickiej twierdzy, gdzie wbrew ostrzeżeniom nie straszy, choć straszny los może spotkać panów, którzy wykrzyczą imię swojej ukochanej przy zamkowej studni, a mają ,,coś” na sumieniu, ponieważ nazajutrz stracą włosy.
Kolejka krzesełkowa w Szczawnicy – po raz drugi zjazd z Palenicy i prawie nie czuję, że rymuję.
Z Gosią na najwyższym szczycie w Pieninach – Wysokiej(1050 m n.p.m.). Przy wejściu po deszczowym dniu kilka metrów sześciennych błota gratis dla każdego turysty.
Noga na nogę, czyli iść już nie mogę;).
Pomnik, którego celem jest przyciągnięcie wzroku panów przybywających do Szczawnicy.
Grupowe podejścia, czyli niezawodny sposób na ,,korek” na szlaku.
Z Patrycją pod reliktową sosną na Czerteziku.
Widok na Dunajec z Czertezika.
Przy źródełku ,,Maria”, gdzie mimo najszczerszych chęci
wajchy ruszyć nie umiałam, więc degustacja
wyśmienitej (siarczanowej!)wody przeszła koło nosa.
Z moim babińcem pod góralem na Kotońce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)